Gdzie nas niesie, tam nas znajdziecie

Hej! Pozdrawiamy wszystkich krewnych i znajomych królika i liczymy na to, że przypomnicie sobie o nas oglądając mini fotoreportaż z naszych wakacji:) Uściski!

piątek, lipca 14, 2006

Holandia 1.7.2006-11.7.2006


Poniżej znajdziecie małą zdjęciową

historiÄ™ naszej holenderskiej

podróży:)

Pierwszy dzień w Amsterdamie

Zadekowalismy siÄ™ w kampingu za miastem i juĹĽ pierwszego dnia pozyczylismy sobie rowery i ruszylismy na zwiady:) Po drodze odkrylismy nasz pierwszy wiatrak!

Posted by Picasa

RowerĂłw ci w Holandii dostatek...

...i chyba nie istnieje Holender, który by nie miał roweru. Dojeżdzają nimi do pracy, do szkoły, na zakupy, do baru, gdzie tylko się da.

Nic dziwnego: absolutnie wszędzie są wspaniałe sciezki cyklistyczne, doskonale oznaczone i bez jednej dziury! Teren jest cudownie płaski, w miescie nie trzeba mieszać się z samochodami (nawet semafory są osobne dla rowerzystów!), jeździ się jak po masle.
Ale złodzieje też podobno grasują na całego, dlatego każdy zaparkowany rower przywiązany jest łańcuchem grubym niemal jak nadgarstek. Czasem podobno kłódki, łańcuchy i specjalne zamki blokujące koła potrafią być drozsze niz sam rower! Zwłaszcza ze większosc tych pojazdów to nie sportowe modele z wystawy, ale stare dobre "koła" jak od naszych babć, na których hamuje się pedałem do tyłu.
My też na takich jeździlismy i było super:-)


Posted by Picasa

Nie na darmo nazywają to miasto Wenecją Północy...

juz od sredniowiecza przecina je rzeka Amstel oraz całe mnóstwo malowniczych kanałów czyli po ichniemu "grachtów".

Posted by Picasa

Amsterdamskie kamieniczki przed...

 Posted by Picasa

...i po wizycie w coffeeshopie :-D

 Posted by Picasa

Na plaĹĽy w kurorcie Zandvoort, 20 minut pociÄ…giem z Amsterdamu


Morze było zimne i trochę brązowe;), ale i tak w tym upale było to cudowne oswiezenie...

Posted by Picasa

Haarlem


Ciche senne miasteczko, kawałek od Amsterdamu. Jak słusznie przypuszczacie, to ono dało swą nazwę dzielnicy Nowego Jorku, nie odwrotnie:)
By the way: blisko Utrechtu jest teĹĽ Brooklyn, i tez tam bylismy!

Posted by Picasa

Byłem tu. Zorro.

:-) Posted by Picasa

Malwy jak na wsi...

Holenderskie miasta są jak wielkie wioski: spokój, zieleń, rowery, woda, ludzie na ławeczkach przed domem... Żyć nie umierać:) Posted by Picasa

Mocna ta holenderska trawa...


...jak cholera. Po tych siódmych potach, co na mnie wystąpiły, zdecydowanie zostaję przy czeskim piwie!

P.S. Edguitar nawet trzy razy pociągnął i podobno "cos" poczuł:-)
Posted by Picasa

Na jeziorze IJ

nad ktĂłrym leĹĽy amsterdamski port Posted by Picasa

A to juĹĽ Utrecht

i jego wspaniała sredniowieczna katedra i uliczki tętniące studenckim (i turystycznym) życiem. W kawiarni poznalismy bardzo sympatyczną panią, która była zafascynowana tym, że ktos przyjechał zwiedzać własnie jej kraj, oraz która zrobiła nam poniższe wspólne zdjęcie.


 Posted by Picasa

Grachty w Utrechcie


są unikalne, ponieważ razem z nabrzezem lezą pod poziomem ulicy. Mieszkańcy okolicznych kamienic mają wyjscie ze swej piwnicy prosto na brzeg kanału. Siedzą też tam często i grilują jak we własnym ogródku:). Duza częsc nabrzeza zajęta jest juz jednak przez drogie turystyczne restauracje. Posted by Picasa

Na wieĹĽy

bylismy, fotografowalismy i balismy siÄ™;-)


Posted by Picasa

Postmodernistyczny Rotterdam


zupełnie inny niż historyczne Amsterdam, Haarlem i Utrecht. Przypominał mi Warszawę (ale ładniejszy) albo Berlin: nowoczesna, tętniąca zyciem metropolia. Za industrialistycznym lookiem stoją, tak jak w przypadku naszej stolicy i Berlina, bomby II wojny swiatowej.
Posted by Picasa